sobota, 10 maja 2014

Rozdział 18. Próba Hermiony

Spotkanie Zakonu Feniksa wciąż trwało. Gdy dyrektor niespodziewanie pojawił się na początku owego spotkania, wielu członków nie kryło swego oburzenia. Albus znika na wiele miesięcy, a potem przychodzi, jak gdyby nigdy nic? Jednak zdołał się wytłumaczyć:
-Moi drodzy. Harry, Hermiona oraz ja jesteśmy ludźmi, których Voldemort chce się pozbyć jako pierwszych. Dlatego największym celem Zakonu jest w tej chwili zapewnienie bezpieczeństwa zarówno Harremu i Hermionie, jak i mnie, bo jeśli ktokolwiek z nas zginie, Voldemort będzie zdecydowanie bliżej wygranej. Chce nas wyeliminować! I zaczął ode mnie. Nie mówiłem o tym nikomu, nawet Severusowi, ale odbyłem z nim wiele miesięcy temu potyczkę, z której wyszedłem zwycięsko. Jednak wiele razy śmierć mignęła mi przed oczami i zrozumiałem powagę sytuacji. Musiałem uciekać.
Przez ponad dwie godziny było mówione o kolejnych kryjówkach Hermiony, gdzie poprzystało na to, że dalej zostanie pod ochroną Draco. Dziewczyna opowiedziała również o dziwnym mrowieniu w okolicach nadgarstka, gdzie Dumbledore obiecał zająć się tym po spotkaniu. Teraz jednak, priorytetem okazała się być misja organizowana przez Moody`ego.
-Śmierciożercy będą przenosić swoje plany z fortecy. Nie wiemy dokąd. Nasz cel: przechwycenie ich.
Wiele osób chciało podjąć się tego zadania, jednak mogło w tym uczestniczyć tylko część osób: nawet Ron został do tego wybrany, mimo sprzeciwów pani Molly. Misja miała odbyć się już dnia jutrzejszego, więc przed nimi było jeszcze dużo pracy.
Harry, jako, że też mógł uczestniczyć w spotkaniach czuł się wniebowzięty i uznał, że próby podsłuchiwania wraz z Ronem są zupełnie niepotrzebne bo od dzisiaj należą do Zakonu.
Po ponad trzech godzinach spotkanie zakończyło się, a wszyscy członkowie wychodzili żegnając Hermionę i Draco ciepłymi słowami. Wychodzili na zewnątrz, gdzie była okropna pogoda. Padał deszcz i wiał przeraźliwie zimny wiatr. Nie minęło wiele sekund, gdy członkowie teleportowali się z cichym trzaskiem. W domku blondyna pozostał tylko Dumbledore, Snape, Draco i Hermiona.
-Mówiłaś więc, - Dumbledore z cichym westchnieniem opadł ciężko na fotel, a w ślad za nim poszli pozostali. - że ostatnio czujesz coś dziwnego w swoim nadgarstku.
Hermiona przyjrzała się dyrektorowi, który głaskał swoją długą, siwą brodę.
-To było podczas przyjścia pana Snape`a oraz Malfoya seniora. Poczułam dziwne szczypanie, a potem mrowienie. Profesorze... czy to może być związane  z czarną magią? - To pytanie dręczyło Hermionę niemalże od początku.
-Możliwe, ale miejmy nadzieję, że nie. -Albus podszedł do niej i wziął jej rękę w swoje dłonie. - Nie wyczuwam tutaj niczego złego, ale mój instynkt też bywa złośliwy. Wstań, Hermiono.
Dziewczyna nie ukrywała swojego zdziwienia, ale była posłuszna. Dyrektor poprowadził ją do wyjścia, a Draco i Severus także poszli w ich ślad - z lekkim strachem tego, co zaraz usłyszą i zobaczą. Albus kazał dziewczynie stanąć koło bliskiego drzewa, a on sam stanął kilka metrów dalej.
-Walcz ze mną.
Hermiona zrobiła wielkie oczy.
-Nie! Nie zrobię tego. -Gwałtownie zaczęła kręcić głową.
-Hermiono, to nie była prośba.
-Nie mogę z panem walczyć.
Dyrektor popatrzył się na tę niewinną dziewczynę, przymknął na chwilę oczy i posłał ku niej zaklęcie niewerbalne. Dziewczyna, niezwykle zaskoczona, nie zdążyła wyjąć różdżki. Wyciągnęła otwartą dłoń przed siebie, tym samym odbijając zaklęcie, któro pognało i uderzyło w drzewo.
-To... niemożliwe - wyjąkał Draco.
-Dobry refleks, panno Granger. -Dyrektor posłał szeroki uśmiech w jej stronę, kiedy ona szybko wyjęła różdżkę.
-To jest szalone!
Albus posłał w  jej stronę jeszcze dwa zaklęcia, nieco silniejsze niż poprzednie, a ona bez trudu to odbiła.
-Odbiłaś wszystkie moje zaklęcia, nawet samą dłonią. Czysty dowód na to, że dobra różdżka nie świadczy o zdolnościach czarodziejów. Teraz ty poślij zaklęcie w moją stronę.
Severusowi nie podobał się ten pomysł, ale postanowił się nie odzywać. Draco natomiast nieświadomie schował się za Snapem, lekko wychylając głowę by móc ujrzeć to, co zaraz się wydarzy.
Hermiona zaś, zawahała się przez sekundę, bądź dwie, ale ostatecznie krzyknęła celując różdżką w Albusa:
-Drętwota!
Albus co prawda odparł zaklęcie, ale poważnie zachwiał się na nogach i mało brakowało, by upadł.
-Wiesz, co to oznacza? - zapytał cicho, głęboko oddychając. Dziewczyna pokręciła głową. -Masz niebywałą moc. Myślę... że to od ciebie zależy wygrana całej wojny.

Mijały kolejne godziny, a Hermiona wciąż siedziała w osamotnieniu, nie chciała nikogo widzieć, ani z nikim rozmawiać. Wojna już niedługo, a tymczasem ona dowiaduje się, że losy ostatecznej bitwy zależą tylko od niej.
-Hermiono? -Drgnęła, gdy usłyszała jego głos. Nie chciała nikogo widzieć, a szczególnie jego. Coś odpychało ją od chłopaka, choć sama nie wiedziała co. Co to za wielka moc, skoro nawet nie potrafi opanować swoich emocji? - Masz gości.
Podniosła lekko zamglony wzrok na niego.
-Kto?
Zza pleców chłopaka wyłonili się jej rodzice. Tata rozprostował ramiona, by móc przytulić córkę, za to mama niemalże rozpłakała się.
-Kochanie moje, Hermiono. Tak się stęskniłam... - załkała.
Miłość matczyna jest czymś wspaniałym. Hermiona doświadczała jej przez całe swoje dzieciństwo, jednak teraz zabrakło jej tego. Została oddzielona od swoich rodziców, a musiała sobie radzić, co przychodziło jej jednak z trudnością.
Gdy oderwała się od taty, śmiało przytuliła się mocno do mamy.
-Tęskniłam.
-My też - powiedział Greg.
-Przez ten cały czas, mieszkaliście u państwa Weasley?
-Tak - odezwałs się teraz Rose. - To naprawdę miła rodzina. A pani Molly jest cudowną kobietą i na dodatek świetnie gotuje.
-Miałam okazję tego doświadczyć. - Uśmiechnęła się. - Cieszę się, że jesteście zdrowi i cali. Jestem wdzięczna pani Weasley i jej mężu, że zaopiekowała się wami.
-To był bardzo miły gest. Wyobraź sobie, że twój tata uczestniczył nawet na zebraniu Zakonu Feliksa!
-Feniksa, mamo. - Zaśmiała się głośno Hermiona. - To jest duży zaszczyt. Żaden z nieznajomych,. nawet jak należał do bliskiej rodziny nie był wpuszczany na narady.
-To prawda - Greg pocałował żonę w czoło, obejmując ją ramieniem. Następnie podszedł do Hermiony i uczynił to samo. - Ale nieźle pracowałem nad taktyką. Moje pomysły zostały zauważone.
-Cieszę się.
-Ja też, córciu, ja też. Cieszę się, że mam koło siebie dwie takie piękne kobiety. Nie mogłem sobie wyobrazić lepszej rodziny. -Uścisnął najmocniej jak mógł Rose i Hermionę, na co one się zaśmiały. Jednak nikt nie był świadomy, że obserwował ich bardzo samotny i smutny chłopiec, który nigdy nie doświadczył takiej czułości jak Hermiona. On nawet nie wiedział, co to znaczy. Draco zacisnął mocno szczęki i przeszedł do drugiego pokoju.

19 komentarzy:

  1. Ojeej! Nie spodziewałam się tego rozdziału tak szybko. Jak zawsze świetny! *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział za krótki...
    zaczęłam się rozkręcac a tu koniec
    fajny pomysł z tą mocą dziewczyny. wygrana w jej rękach, to duża odpowiedzialnośc, więc już się zastanawiam jak dalej to pociągniesz
    spotkanie z rodzicami po tak długim czasie musi byc bardzo wzruszające i to oddałaś w swoim opowiadaniu

    czekam na kolejny

    pozdrawiam

    i zapraszam do siebie na 10 rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdecydowanie za krótko! :D Szkoda mi Draco, ta końcówka rozdziału łamała mi po prostu serce :( Myślę, że on też zasługuje na coś dobrego... A ta moc u Hermiony, powiem szczerze, zaskoczyłaś mnie pozytywnie! Czekam na nowy rozdział i proszę, żebyś informowała mnie w zakładce powiadomienia w menu :)
    [irreplaceable-gentleness.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  4. Siemka wczoraj zaczęłam czytać tego bloga i powiem ci ...... świetny ;) czekam na następny ☆★

    OdpowiedzUsuń
  5. Znalazłam bloga dzisiaj, biorąc pod uwagę pogodę za oknem postanowiłam przeczytać. Efekt jest taki że przeczytałam wszystkie rozdziały i uważam że blog jest świetny. Fajna fabuła, łatwo się czyta, i cały czas coś się dzieje. I najważniejsze- temat który wybrałaś nie jest oklepany ! Dodaje do zakładek, do listy czytelniczej, i czekam na kolejny rozdział. Od tej pory mam zamiar zostawiać komentarz pod każdym kolejnym rozdziałem.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział!!!
    WOW... Z tą mocą Hermiony wywołałaś u mnie wielki SZOK.
    Pod koniec zrobiło mi się szkoda Draco :(.
    "Draco natomiast nieświadomie schował się za Snapem, lekko wychylając głowę by móc ujrzeć to, co zaraz się wydarzy." Czyżby ciągle się bał po incydencie w Zakazanym Lesie?
    Pozdrawiam i WENY :*
    PS Kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział, kochana! Wyczekuje ze zniecierpliwieniem następnego! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Biedny Draco... Na pewno zrobiło mu się przykro, jednak nie można tutaj obwiniać Hermiony, rzecz jasna. Cieszę się, że między nimi jest jakaś minimalna nić porozumienia i czekam aż wykonają kolejny krok ;> Czekam na dalszy ciąg!

    Pozdrawiam,
    Cave Inimicum

    PS. Zapraszam na rozdział 5 http://dramione-jestesmy-jednoscia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Hermiona i jej ogromna, jak widać, moc bardzo mnie zaskoczyły. To oczywiście dobry znak i nadzieja na to, że wojna zostanie wygrana przez nich, ale jednak boję się o dziewczynę. Myślę, że to spora odpowiedzialność jak na tak młodą czarownicę. Poza tym Miona może teraz być wystraszona i się wahać. Nie wiem jak ja czułabym się na jej miejscu, wiedząc, że jestem kluczowym punktem w tak wielkiej bitwie. Oby wytrwała i wytrzymała tę presję! Naprawdę jej siła jest zaskakująca - odbić zaklęcie bez użycia różdżki to niesamowita zdolność i jakże pomocna w walce z Voldziem. ;)
    To cudowne, jak wiele czułości okazuję Hermionie jej rodzice. Zazdroszczę jej, że ma przy sobie kogoś takiego. Nie dziwnię się, że tak mocno za nimi tęskniła. Oni również na pewno bali się o swoją jedyną córkę.
    No a widać Draco również jej tego zazdrości. No cóż...nie ma się czemu dziwić, w końcu on nigdy nie zaznał tej rodzicielskiej miłości i nie poczuł się bezpiecznie nawet we własnym domu. Jego rodzice, jeszcze do tego śmierciożercy, to nie wróży nic dobrego dla jedynaka. Jakoś musiał sobie poradzić z ich oschłością i surowością ojca, który w pewien sposób narzucił mu to całe zło...
    Mam tylko nadzieję, że ta zazdrość nie wpłynie źle na stosunki Dramione, i że właśnie to Dramione w końcu stanie się rzeczywistością <3 Niepokoi mnie to, że Hermiona źle czuje się w towarzystwie Draco, że nie chce go widzieć...

    Zakon Feliksa, hahahahahah <3
    P.S. Wciąż nie mogę się napatrzeć na ten gif w tle ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Przepraszam za spam, ale nie wiem, gdzie napisać :)
    Zapraszam na drugi rozdział o Nowym Pokoleniu :*
    http://nowe-pokolenie-hogwart.blogspot.com/2014/05/po-drugiej-stronie.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Zaskoczyłaś mnie ( pozytywnie ) mocą Miony.
    Rozdział cudowny, zresztą jak każdy. :)
    Mam OGROMNĄ nadzieję, że Draco W KOŃCU zrobi pierwszy krok.
    Pozdrawiam i weny życzę! :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapraszam na http://strefa-id.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo, bardzo mi się podoba rozdział.
    Ta moc Hermiony- świetna! Bitwa na pewno będzie ekscytująca.
    koniec taki piękny. ale ostatnie zdania złamały mi serce. zrobiło mi się tak smutno :c
    mam nadzieję że Draco dozna jeszcze wiele miłości i czułości ze strony Hermiony.
    czekam z wielką ciekawością na następny rozdział,
    pozdrawiam,
    SWK <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Kolejny raz bardzo cię przepraszam za spam.
    Zapraszam na trzeci rozdział mojego opowiadania :*
    http://nowe-pokolenie-hogwart.blogspot.com/2014/05/przypadek-czy-przeznaczenie.html

    OdpowiedzUsuń
  15. Po długiej przerwie zapraszam na rozdział szósty Bądź moją nadzieją.:)

    http://dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com/2014/05/rozdzia-szosty.html

    Liczę na szczere opinie !
    Pozdrawiam serdecznie,
    la_tua_cantante_

    OdpowiedzUsuń
  16. zapraszam na http://strefa-id.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Co tak krótko? Zaskoczyły mnie te tajemnicze zdolności Hermiony. Ciekawe jak się przy tym wszystkim czuje Harry :) Biedny Draco ;(

    OdpowiedzUsuń