poniedziałek, 2 czerwca 2014

Rozdział 19. W końcu poznałem uczucie miłości

Hermiona była bardzo szczęśliwa; jej nadzieja, że spotka rodziców nie umierała, ale powoli zaczynała tracić cierpliwość. Gdy Greg i Rose dnia wcześniejszego ją odwiedzili, wprost nie mogła się nacieszyć. Ta radość przysłaniała wszystkie smutne i nieszczęśliwe momenty w jej życiu, które niedawno się wydarzyły.Jednak gdy Hermiona myślała, że wszystko się przejaśnia, nie miała pojęcia jak bardzo się myli.
-Cześć - przywitał się Draco, wchodząc do kuchni. - Szczęśliwa po spotkaniu z rodzicami?
-Bardzo. Jestem wam bardzo wdzięczna, że pozwoliliście się nam spotkać.
-To sprawa Dumbledora, jemu dziękuj. - Oparł się o blat kuchenny. - Miałabyś jeszcze jakieś życzenia?
-Zdziwiłeś mnie. Nie sądziłam, że mogę... jak to stwierdziłeś, mieć życzenia. Mamy wojnę, myślałam, że nie wszystkie moje zachcianki będą spełniane.
-Powiedzmy, że dzisiaj jest twój szczęśliwy dzień. - Uśmiechnął się. - Na razie Voldzio się trochę uspokoił, więc chyba możemy trochę wyluzować.
Hermiona zaśmiała się głośno.
-Jak go nazwałeś? Voldzio?
-Tak. Pani Molly zaprosiła nas do Nory, więc pomyślałem, że...
Hermiona zrobiła wielkie oczy i wydając z siebie głuchy jęk, uwiesiła się na szyi chłopaka.
-Hej, hej! Spokojnie - zaśmiał się, ale odwzajemnił uścisk.
-Mogę pojechać do Nory?
Spojrzała błagalnym wzrokiem w jego szare oczy.
-Tak jakby.
Zaśmiała się, a jej śmiech był pełen radości i dziwnego spokoju. Ten chłopak uszczęśliwił ją tak, jak jeszcze nikt. Usiadła przy stole i zakrywając twarz dłońmi, pokręciła głową.
-Merlinie, nie wiem co powiedzieć.
-Nic nie mów. I daj rękę.
-Co?
-Daj rękę.
Nieco zdziwiona dziewczyna podała mu dłoń, którą chwycił. Nagle poczuła dziwne uszczypnięcie w brzuchu i zaczęła wirować, dopóki nie poczuła twardego podłoża pod swoimi stopami. Zupełnie zaskoczona, nie wiedząc na początku gdzie jest, zrobiło jej się na chwilę niedobrze. Przymknęła na chwilę oczy i gdy poczuła, że jej lepiej, otworzyła je i zaczęła się rozglądać. Ujrzała Norę i poczuła łzy w oczach. Drzwi gwałtownie się otworzyły i niczym strzała wypadła przez nie pani Molly z mężem i Ginny. Uściskana i wycałowana dziewczyna została poprowadzona do jadalni.
-Draco, chłopcze, chodź z nami. - Pani Molly spojrzała na chłopaka, który stał w miejscu nieco zawstydzony. Zawahał się, ale po chwili ruszył za nimi. - Zrobię herbatę, kanapki. Muszę zająć czymś ręce.
-Członkowie Zakonu są na misji. - Poinformowała Ginny pozostałych. - Mamo, nie martw się, proszę cię. - Matka spojrzała na nią.
-Tam są moi synowie. Będziesz miała własne dzieci to zrozumiesz.
-Fred i George w jego wieku robili gorsze rzeczy, nie pamiętasz? - Rudowłosa nie dawała za wygraną. - Musisz dać Ronowi szansę i mu zaufać.
Gospodyni westchnęła. Pocałowała córkę w czoło i na moment się zamyśliła..
-Ah, Hermiono, jak tam skarbie po spotkaniu z rodzicami? Greg, Rose i Harry są na górze, zaraz ich zawołam, chyba nie wiedzą o twoim przyjściu.
Molly krzyknęła i po chwili Harry zbiegł po schodach, a za nim pojawili się uszczęśliwieni rodzice dziewczyny.
-No, kochanie! - Greg poszedł przytulić córkę. -Już się stęskniłem!
Dziewczyna wstała i przytuliła ojca.
-Właśnie się pytałam Hermiony, jak tam po wczorajszym spotkaniu. Wydaje się być szczęśliwa.
-Bo tak jest - przyznała brązowowłosa. - Jestem szczęśliwa. Pani Molly, czy Zakon jest na tej misji, o której wczoraj dyskutowano?
-Tak - powiedziała cicho. - Oh, niechże oni już wrócą!
Ginny spojrzała znacząco na Hermionę. Gospodyni, żeby zająć czymś ręce zaczęła znosić przeróżne potrawy, zapraszając gości do stołu. Greg robił dziwne miny do dziewcząt, zupełnie je rozśmieszając, Rose przewracała oczami, próbując ukryć dziwny uśmieszek, a pani Molly opowiadała, a przynajmniej starała się opowiedzieć o Norze, co się z nią działo przez ostatnie tygodnie. Jak prawdziwa rodzina; wszyscy szczęśliwi, śmieją się i radują. Jednak Draco nie podzielał szczęścia innych. Siedział, oparty o stół, zapatrzony w widoki poza oknem. I tak mijały minuty. Chłopak niewiele się odzywał, od czasu do czasu się uśmiechnął.

Członkowie zakonu, ukryci pośród gęstych zarośli i drzew, czekali niecierpliwie rozglądając się. Patrzyli po sobie zdezorientowani, bo nikt nie nadchodził. Każda sekunda dłużyła się niemiłosiernie, przeradzając się w minuty. Nagle, usłyszeli jakiś świst.
Czarodziej w czarnej szacie latał na miotle, robiąc w powietrzu wielkie koła, patrząc wokół siebie, aż nagle zaczął spadać lekko w dół, zatrzymując się przy ziemi. Machnął ręką w jakimś nieokreślonym kierunku, dając pozwolenie na przejście pozostałym śmierciożercom.
Snape spojrzał znacząco po innych i wszyscy pozostali zrozumieli. Wyjęli różdżki i czekali na przybycie pozostałych śmierciożerców. Gdy zobaczyli sześć postaci ubranych w ciężkie, czarne jak noc szaty, większość poczuła, jak po plecach przebiegają im dreszcze. Jeden śmierciożerca, niezwykle potężny i wysoki w dłoni niósł zwitek papieru.
-JUŻ! - krzyknął głośno Snape i w jednym momencie z różdżek powypadały czerwone jak płomień zaklęcia.Śmierciożercy Równie szybko postaci w czarnych szatach zaczęli się bronić, jednocześnie atakując. Jako, że Zakon miał przewagę liczbową, szybko rozprawili się z połową przybyłych śmierciożerców. Jednak jeden z nich, które miał w ręku plany i taktykę bitwy, widząc, że ma marne szanse na wygraną, przemienił się w czarny dym i popędził wśród drzew. Żadno z zaklęć trafiało jedynie w drzewa, nie dościgując śmierciożercy.
-Idę za nim, zajmijcie się pozostałymi! - krzyknął Snape i również zamieniając się w kłęby czarnego dymu wyruszył w poszukiwaniu. Śmierciożerca uciekając przed Snapem odwrócił się na chwilę i widząc, że nie ma szans na ucieczkę przystanął na ogołoconej z trawy i krzewów pagórka. Po chwili stanął na owym pagórce i Severus.
-Widzę, że nie miałem szans na ucieczkę. Snape - syknął. - A więc jednak należysz do tych... tych... - wypluł ślinę.
-No, do kogo? Odkryłeś moją tajemnicę, teraz będę musiał cię zabić.
-Voldemort się zawiedzie, jeśli dowie się, że jego "najwierniejszy" sługa okazał się zdrajcą.
-A od kogo się dowie? Na pewno nie od ciebie. - Posłał w jego stronę kpiący uśmiech.
-Nie zostawiasz mi wyboru. Walczmy.
-Walczmy.
Oboje stali wyprostowani. Z wyprostowaną ręką, skierowaną ku przeciwnikowi, patrzyli sobie nawzajem oczy. Nie byli świadomi, ile czasu minęło nim z ich różdżek poleciały pierwsze zaklęcia. Walka trwała długo, oboje byli siebie godni. Po całej męczącej walce, zwycięzcą okazał się Severus. który rozbroił Williama, niegdyś jego przyjaciela.
-Nie sądziłem, że tak zakończymy swoją przyjaźń - powiedział cicho Severus. - Ciężko mi to zrozumieć.
-Leżę tutaj, bezbronny, mów mi tak dalej a na pewno mnie dobijesz - powiedział z nieukrywanym bólem w sercu. - Na co czekasz? Zabij mnie, tu i teraz. Może się kiedyś spotkamy w piekle.
Snape przymrużył oczy i kręcąc głową, dokończył cicho swoją pracę.
-Avada Kedavra - powiedział i uprzednio spoglądając na przyjaciela z góry, zabrał plany.

-Kochani - odezwała się Pani Molly - zobaczcie, kto wraca!
Około piętnastu członków Zakonu właśnie otwierało drzwi, wydając z siebie bojowy okrzyk.
-Mamy, mamy wszystkie plany śmierciożerców! Przychwyciliśmy je. Nie odnieśliśmy żadnych strat - zaskrzeczał nieco zasapany Moody, ignorując zdumione spojrzenia gości. Przez krótki moment każdy krzyczał, jakie to szczęście, a Ron został od razu przebadany przez panią Molly. Kiedy już wszyscy ucichli, Ron przysiadł się do stołu, siadając tuż obok Hermiony.
-Cześć - szepnął.
-Hej - odparła cicho, posyłając mu niewinny uśmiech.
-Musimy przygotować się na zebranie - odezwał się znowu Moody. - Skoro mamy już plany śmierciożerców, gdzie wszystko jest dokładnie wyrysowane, możemy zrobić kolejny, ale tym razem duży krok na przód.
-Nie ma mowy, nie w tej chwili! - zawołała pani Molly. - Mamy specjalnych gości i nie zamierzam martwić się o Zakon Feniksa. Teraz jest czas na zabawę, o sprawy wojenne zatroszczmy się jutro. Snape, dokąd zmierzasz?
-Nie interesują mnie imprezy - mruknął. - Mam dużo pracy.
-Wracaj tu! - powiedziała zdecydowanym głosem, opierając pięści na swojej talii. - Zostań z nami i nie uciekaj, przynajmniej dziś.
-Niech ci będzie - mruknął pod nosem, ale posłusznie usiadł.
-Przygotuję deser. Draconie, mogę prosić cię o pomoc?
-Oczywiście - powiedział i pomaszerował za panią Weasley. Zaczęła na półmisku układać różne smakołyki, w głębi coś analizując. Po krótkim momencie głęboko westchnęła.
-Domyślasz się chyba, że nie poprosiłam cię tutaj tylko po to, byś mi pomógł?
-Owszem.
-Draco, wiem, że masz ciężki okres... całe twoje życie było ciężkim okresem. Twoi rodzice popełnili wiele błędów, ale bardzo cię kochali.
-Oni nie wiedzą, co to znaczy kochać.
-Skarbie - podeszła i położyła mu rękę na ramieniu. - Oni wiedzą, co to znaczy, ale nie okazywali ci tego i nie dawali ci tej miłości w należyty sposób. Teraz należysz do naszej rodziny, chcę, byś to wiedział.
Draco nic nie odpowiedział.
-Należysz do Zakonu, a należąc do zakonu, należysz też do naszej rodziny. - Ucichła, bo nie wiedziała co powiedzieć. - Nie zastąpię ci prawdziwej matki, ale spróbuję. Jednak muszę zapytać: czy chcesz z nami być?
-Ja... nie wiem.
Molly westchnęła. Ten chłopak nigdy nie zaznał miłości w życiu i chciała mu to podarować. Rodzinę. Ale jeśli on tego nie chciał, to jaki był sens?
-To znaczy... - zawahał się chłopak. - Chciałbym należeć do rodziny. To... byłoby wspaniałe, na pewno.
-Cieszę się. - Odwróciła się i dalej zajęła się półmiskiem. - Skarbie, za dwa miesiące będą święta. Chciałbyś je spędzić z nami?
-Nigdy nie obchodziłem świąt.
Gospodyni zaśmiała się serdecznie.
-W porządku, w porządku. Zapytam się inaczej: chciałbyś do nas przyjechać podczas tej przerwy?
-To, że nigdy nie obchodziłem świąt, nie znaczy, że nie chcę spróbować takiego życia. Dziękuję, proszę pani.
Naprawdę był zdziwiony, ale jednocześnie zadowolony z tego, że tak to się potoczyło. Jednak za nic nie spodziewał się, że pani Molly go teraz przytuli. Tak, miłość, to wspaniałe uczucie.

No dobra, chciałam trochę nabroić podczas tej całej bitwy, ale na to będzie jeszcze czas. Dawno nie napisałam takiego długiego rozdziału, nawet jestem trochę dumna. Jedynie co mnie dobija, to treść napisanej notki. Nie podoba mi się szczególnie początek. Ale ocenę pozostawiam wam.
Niedługo koniec roku, a ja będę opuszczać klasę,  z którą byłam przez ponad dziesięć lat. I mimo, że tak naprawdę często chodziłam wokół nich zirytowana, bo nigdy nie byliśmy zintegrowaną klasą, to teraz tak naprawdę pojęłam, że ich kocham. Coś czuję, że sala gimnastyczna, na której odbędzie się zakończenie roku będzie tonęła w morzu łez.
Buziaczki. :*

28 komentarzy:

  1. Na twoim miejscu postarałabym się o dobrą betę. Robisz bardzo dużo błędów językowych, interpunkcyjnych już trochę mniej. Zdarzają się też literówki.
    Fabuła jest całkiem niezła, ale bardzo szybko się wszystko toczy. Nie czuję, jakbym czytała kolejny rozdział, a jego streszczenie. Brakuje tu szczegółowości.
    Pracuj dalej! Jestem pewna, że z odrobiną wysiłku z rozdziału na rozdział będziesz coraz lepsza (:

    Pozdrawiam serdecznie,
    Ronnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam betę, ale niestety jest ona w trudnej sytuacji, więc dogadałyśmy się i ma krótką przerwę.
      Dzięki za komentarz. ;)

      Usuń
    2. To zrozumiałe, skoro taka jest sytuacja. Cóż, trzymam za Ciebie kciuki i będę wpadać tutaj raz na jakiś czas (;
      Powodzenia! (:

      Usuń
  2. Zwykle nie komentuję, ale teraz nie mogłam się powstrzymać (nawet jeśli to tylko jedno zdanie).
    "Snape, dokąd zmierzasz?" - To zabrzmiało tak dziwnie w ustach Molly, na dodatek skojarzyło mi się od razu tak: quo vadis, Snape?

    OdpowiedzUsuń
  3. Komentarz u góry mnie zniszczył :D quo vadis Snape ?
    Tok myślenia jest przedni ;))

    A jeśli chodzi o rozdział to mnie się podoba, ten rozdział może trochę krótki ale mimo to jestem zadowolna, i czekam na resztę.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne, po prostu świetne. Cóż mogę Ci więcej powiedzieć? Cieszę się, że Molly przygarnęła Draco, niech zazna chłopak trochę rodzinnej miłości. Mam nadzieję, że pomiędzy nim, a Mioną, również będzie wszystko w porządku.
    Mad, taki już czas przychodzi, że musicie się rozstać. Ale powiem z doświadczenia, że z wieloma osobami utrzymasz wspaniały kontakt, a szkoła średnia, to jeszcze lepsze czasy niż gimnazjum. Nie załamuj się zakończeniem roku, płacz ile wlezie, ale nie żałuj upływającego czasu. Taka kolej życia.:)
    Zapraszam cię do mnie na rozdział szósty Bądź moją nadzieją.:)
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej.:)
      Serdecznie zapraszam na rozdział jedenasty opowiadania Bądź moją nadzieją.

      http://dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com/2014/07/jedenasty.html

      Pozdrawiam serdecznie,
      la_tua_cantante_

      Usuń
  5. bardzo fajny rozdział pełen pozytywnej energii
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział był piękny.
    Nic tylko czekać na dalszą część. :)
    Pozdrawiam i WENY :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Już teraz zapraszam na V rozdział mojego opowiadania :*
    http://nowe-pokolenie-hogwart.blogspot.com/2014/06/puchar-jest-nasz.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Przepraszam za nieobecność. Niedługo wpadnę i oczywiście skomentuję rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  9. piękny rozdział :)
    czekam na te wspólne święta :)
    pozdrawiam,
    SWK <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Nawet nie wiem, jak mam Cię przepraszać za tak długą nieobecność...więc może od razu przejdę komentarza (:<):
    Ależ ta Hermiona ma szczęście! Mimo tego wszystkie, co musi teraz przeżywać, choć na chwilę zanzała prawdziwe szczęście. I rzeczywiście jest tak, jak piszesz - dzięki spotkaniu z rodzicami i Zakonem Miona na moment zapomniała o wszystkich problemach, uleciał z niej cały strach i wszelkie obawy, a w zaistniałej sytuacji to bardzo dobre. ;)
    Kurczę, już myslałam, że Snape'owi (nie daj Boże!) się coś stanie. Kiedy powiedział, że się zajmie tym śmierciożerą i poszedł za nim, to poczułam się jak podczas tych wszystkich momentów w HP Rowling, gdy ginęła jakaś pozytywna postać. Wprawdzie wyszedł z tego cało, ale z Twojej notki pod rozdziałem wynika, że jednak moje przeczucia okazały się trafne, bo chyba chciałaś coś namieszać w tej bitwie, prawda? :/ Obyś odeszła od tych planów! Ja wiem, że opowiadanie, w którym nikt nie umiera, szczególnie takie o HP, może się wydawać bez sensu, ale pamiętaj - w pierwszej kolejności powinnaś skrzywidzić tych, którzy na to zasłużyli (czytaj Voldzia, jak go nazwał Draco, haha <3)
    A wracając do Snape'a - niby nie ucierpiał na ciele podczas tej potyczki z Williamem, ale na pewno ucierpiał w jakiś sposób na duszy, co było nawet widać w Norze, kiedy nie miał ochoty na zabawę. Poza tym widać, że wahał się przed uśmierceniem Willa ( w końcu byli przyjaciółmi). To takie okropne, kiedy dobro i zło rozdziela dwóch przyjaciół.
    I martwię się też o Draco. Może i przyjął z chęcią propozycję pani Molly (którą, swoją drogą, ubóstwiam ♥), ale też widać, że wciąż nie jest co do tego przekonany, i że jest mu źle, a to przede wszystkim wina jego rodziców, którzy wybrali zło i poddaństwo Voldemortowi, zamiast syna, rodziny i miłości. Masakra. Mam nadzieję, że chłopak się jakoś pozbiera, a nawet jeśli jego rodzice się nie nawrócą, to chociaż Draco zyska wsparcie w Weasleyach i reszcie Zakonu.

    Och, skąd ja to znam... Również żegnam się z moją klasą i mam identycznę odczucia. Nie mogę powiedzieć, że zawsze byliśmy zgrani. Nie mogę też powiedzieć, że wszyscy tam są moimi przyjaciółmi, że wszystkim lubię i z wszystkimi się świetnie dogaduję. Były kłótnie, nieporozumienia i wciąż są. Niektórzy irytowali mnie niezliczoną ilość razy i wiele razy miałam myśli, że chciałabym wymienić połowę mojej klasy, ale jestem pewna, że na zakończeniu będę ryczeć jak bóbr, i że będę tulić się do wszystkich i tęsknić nawet za największymi wrogami. :"( To okropne.
    Tym bardziej, że dla naszej WSPANIAŁEJ wychowawczyni robimy filmik z naszymi zdjęciami z trzech lat i krótkimi wypowiedziami i będzie podkład muzyczny (między innymi "Ostatni raz z moją klasą") i jak to ostatni raz oglądałyśmy z koleżanką, to ona zaczęła płakać i tak...dziwnie mi się zrobiło. Och...
    Z bólem serca, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze: dziękuję serdecznie za tak długi, pozytywny komentarz!
      A po drugie: my także robimy prezentację, tylko że zdjęcia będą obejmowały całą naszą edukację ( mam tą samą klasę od zerówki <3). Podkład też będzie taki, jak u was, czyli piosenka manchesteru.
      Teraz pozostaje tylko płakać. Bo mimo tych wszystkich przeżyć, smutków i radości, ciężko rozstawać mi się z moją klasą. Bo zrozumiałam, jak bardzo ją lubię. :(
      Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  11. Wow, bardzo mi się spodobała ta rozmowa między Draconem a Molly. Czy nasz Smoczek przekształci się potem w takie coś? http://captbexx.deviantart.com/art/Dragon-in-the-Burrow-438637597 :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej.:)
    Serdecznie zapraszam na rozdział dziewiąty Bądź moją nadzieją.:)

    http://dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com/2014/06/dziewiaty.html

    Pozdrawiam serdecznie,
    la_tua_cantante_

    OdpowiedzUsuń
  13. Fajnie piszesz ;)
    Zapraszam na mojego bloga. Dopiero zaczynam

    http://kocham-i-walcze-pani-weasley.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej, hej wybacz za spam, ale może zerkniesz? :P http://nie-ma-czegos-takiego-jak-dobro-i-zlo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. czekam na nastepny

    Pukanie do drzwi.
    To właśnie przerwało Megan intensywne poszukiwania ostatniej szkockiej w domu. Zgasiła światła, chwyciła psa i rzuciła się za kanapę, nasłuchując.
    - Widzę cię przez okno - usłyszała w końcu odkrywczą uwagę Sama.
    Powoli odwróciła się do holu wejściowego i dojrzała wlepionego w szybę Sama, a kilka metrów za nim całą trójkę jego przydupasów.
    - Wcale mnie nie widzisz - odparła od razu tego żałując. - Won stąd!
    - Wybacz, ale jeżeli uważasz, że nie umiem wyważyć z chłopakami drzwi, to się mylisz... Już kilka razy w życiu tego dokonałem - zakpił. - My chcemy tylko porozmawiać - dodał błagalnie.
    - Ilu was jest? - spytała jak najmniej łamiącym się głosem.
    - Czterech - odparł grzecznie.
    - To możecie porozmawiać między sobą - ucięła krótko i na temat. Niestety odpowiedź ta była niewystarczająca, co wnioskowała z kolejnych tortur nad drzwiami. Przeniosła ze strachem wzrok na klamkę i jednym gwałtownym ruchem otworzyła mu. Zawiesiła się niezdarnie o framugę i wypięła się w dogodnej pozie. - Czego..? - wydukała, patrząc mu prosto w oczy z zamiarem wyperswadowania jakichkolwiek poczynionych co do niej planów. Po czym spuściła wzrok na trzech pozostałych pajaców stojących tyłem do nich. Całe te trio podrygiwało zniecierpliwione, jakby dokądś się spieszyli. Przewróciła zniecierpliwiona oczami i oparła ciężar ciała na ramie drzwi.
    - Wiesz, zabawna historia... Trudno mi to powiedzieć, ale muszę cię porwać.
    ->>>>> http://sineserce.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Witam. Chcialam Cie tylko poinformowac, ze w koncu z anonimowanego czytelnika moge stac sie publicznym. :) Twoj blog byl jednym z tych ktore zachecily mnie do napisania mojej wlasnej historii Dramione. Mam nadzieje, ze wyjdzie mi rownie ciekawa. Mialam szczescie trafiajac na Twoj blog okolo tygodnia temu, poniewaz moglam przeczytac wszystkie rozdzialy - jeden za drugim bez zatrzymywania sie, bez czekania na jednym wdechu na nastepna notke. Piekielnie ciekawie piszesz i chcialam tylko poinformowac, ze dodaje Cie do moich linkow i nie moge doczekac sie nowego rozdzialu. Milo bedzie zobaczyc jak Draco uczy sie zycia w rodzinie :) (http://milosc-dramione.blogspot.ca)

    OdpowiedzUsuń
  17. Super, dobrze piszesz, ładny wygląd bloga :)

    Zapraszam też do siebie http://mallaroy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Jakąś godzinę temu znalazłam twojego bloga i już się w niego wyciągnęłam. Mam nadzieję że nowy rozdział pojawi się szybko. Weny Paulina

    OdpowiedzUsuń
  19. Jakoś tak czytam i czytam. I chyba dokładnie w tej chwili nominuję Cię. Więcej u mnie: Fabryka Rumianku

    OdpowiedzUsuń
  20. Zostałaś nominowana do Liebster Awards, zapraszam http://dramione-zyciepelneniespodzianek.blogspot.com/2014/11/liebster-awards-i-inne.html

    pozdrawiam
    Zawasia

    OdpowiedzUsuń
  21. Jestem tutaj nowa. Rozdziały są fantastyczne. Relacje między Draconem a Hermioną, są miłe, inne, jedyne. Czekam na następny rozdział.
    Pozdrawiam i życzę weny.
    ~ Twoja Nowa Czytelniczka.

    OdpowiedzUsuń
  22. Bloga przeczytałam na raz. Bardzo ciekawie piszesz. Czekam na następny rozdział
    Pozdrawiam
    L. A.

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja również tak jak @Liryka przeczytałam blog na raz. Jest naprawdę ciekawy . Jeśli jesteś fanką TVD serdecznie zapraszam do mnie : www.mytvdmaria.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  24. Hej!
    Na naszej grupie, ktos poimformowal, ze Twoj blog, Sztuka Malzenska zostal splagiatowany :(
    http://sztuka-malzenstwa.blogspot.com/

    Rzan.

    OdpowiedzUsuń